Zanim wybrałem się na Mur Chiński przestudiowałem wiele portali internetowych z informacjami jak się tam dostać w sposób najbardziej łatwy i tani. Podróżnicy prześcigali się dosłownie w relacjach, pomocach jak się tam dostać- miałem dosłownie mętlik w głowie, bo gdzie jeden przedstawiał drogę dojazdu kolejką to drugi rozpisywał się, że ona jest już nieczynna; inny pisał o tym, że autobus jest tak drogi, że odradza inny pisał, że ten środek lokomocji jest najtańszy! Komu ufać? Zaufałem własnej intuicji i jak zawsze udało mi się wybrać dobrze! Zaufałem informacją z przewodnika „Podróże z pasją: Chiny” wydawnictwa Global- nie żebym reklamował to wydawnictwo, ale akurat w tym temacie owy przewodnik dzierżyłem w dłoniach podczas mojej wyprawy po Chinach. Za 12 Y autobus linii 812 z dworca Deshengmen (dojazd metrem linii 2) zawiezie nas niemal pod główne wejście na Mur do wsi Badaling. Niestety trafiliśmy na drodze na wypadek dzięki któremu moja podróż trwała 3 godziny (70 km od Pekinu) gdzie w normalnych warunkach jedzie się tam niespełna 1,5 h. Po drodze mija się Grobowce Ming- jest ich 13 z których tylko kilka jest udostępnionych turystom. Po drodze mija się także fragmenty muru- niektóre w kawałkach odrestaurowane, inne zarośnięte krzakami. Ten najbardziej popularny fragment do którego zmierzałem znajdował się w miejscowości Badaling. Fragment ok. 5 km Muru został odrestaurowany i przystosowany dla turystów w 1957 roku. Biegnie on po najwyższych partiach stromego pasma wzgórz o wysokości ponad 1000 m npm i strzeże przełęczy Juyongguan. Wzniesiono go za panowania dynastii Ming, około 1505 roku. Ten odcinek wg przekazów nigdy nie został zdobyty bezpośrednio a jedynie barbarzyńcom udało się go nico uszkodzić za pomocą wyłomów u jego podnóża. Dziś zbywcami Muru są miliony turystów, którzy codziennie spacerują po jego chodnikach.
Za 40 Y, które pobiera się w budce przed wejściem na Mur (jest na końcu zadaszonych straganów w drodze z przystanku do Bramy kasa ale ponoć tylko dla grup lub w czasie gdy jest bardzo duża kolejka po bilety przed samym wejściem) można pochodzić sobie- niektórzy mówią powspinać się- po budowli, którą okrzyknięto Wielkim Murem Chińskim i ponoć jedną z budowli widzianą z kosmosu! W kosmosie nie byłem więc nie potwierdzę i nie chce się tu narażać sympatykom teorii, że to tylko wymysł marketingowy by przyciągnąć więcej turystów. Łatwiejszy odcinek znajduje się na prawo od wejścia i to właśnie w tym kierunku kieruje się najwięcej turystów. Na lewo początkowo też maszeruje sporo osób jednak po przejściu drugiej strażnicy (w sumie na tym 5 km odcinku jest ich 19) rezygnują i schodzą na prawą część. Ja nie wymiękłem- od razu skierowałem się na lewą część i doszedłem do jego końca i pewnie poszedłbym dalej gdyby, nie tyle barierka z zakazem co stojący tam ze złowrogą miną strażnik zatrzymujący wszystkich turystów! Po drodze wielu Chińczyków prosiło mnie o uczestnictwo w sesji fotograficznej- zarówno pojedyncze osoby jak i grupy- no cóż nieskromnie się trzeba przyznać- jestem chodząca atrakcja! Niestety nikt mnie o autograf nie poprosił- szkoda! Jaka sława taka łaska! Rzeczywiście po tej stronie Muru już po 2 strażnicy ludzi było niewielu- były nawet odcinki gdzie byłem tylko ja! I właśnie w takich miejscach zatrzymywałem się, siadałem na murze i starałem się poczuć ducha historii tego miejsca.
I tu mógłbym stawić kropkę i zakończyć moją relację ale… być tutaj i przejść się tylko lewym fragmentem?! No nie! Nóżki sprawne, wody w butelce jeszcze trochę jest więc grzechem by było nie pójść na drugi, łatwiejszy odcinek! No to poszedłem! Przebijając się wśród rozwrzeszczanego tłumu chińskich turystów szedłem na przód by dotrzeć do fragmentu wysokiej ściany przy którym większość osób uwiecznia ten wyczyn selfie, gdzie można zdobyć certyfikat Zdobywcy Muru, gdzie można się pożywić się ciastkiem za sakramenckie pieniądze, gdzie można wybić sobie pamiątkową monetę itp.- pełna komercja! Coś co mnie w takich miejscach wkurza! Certyfikat jednak sobie wyrobiłem! Od wielkiej ściany większość ludzi kieruje się w drogę powrotną ja jednak wyczaiłem nowo chyba oddany dla turystów fragment muru mocno schodzący w dół- więc się nim udałem- tu już rzeczywiście ludzi było bardzo mało i przez większość drogi szedłem zupełnie sam zastanawiając się czy oby ten fragment Muru jest dostępny. Ponieważ droga opadała w dół w kierunku wsi skąd odjeżdżał autobus do Pekinu byłem przekonany, że znalazłem fajniejszą drogę zejścia niż ten tysięczny tłum! Pokonując bardzo strome schody i śliskie chodniki ostro spadające w dół dotarłem do ostatniej strażnicy skąd droga miała iść dalej do wsi! Niestety zejścia stamtąd nie było a przynajmniej ja nie znalazłem! Już będąc na przystanku dowiedziałem się ,że wystarczyło wyskoczyć przez boczne „okno” i iść dalej a ja głupi wracałem tą samą drogą, tyle, że idąc a właściwie pełznąc do góry z powrotem! I kto powie mi teraz, że w książkach wszystko prawdę piszą? Łatwiejszy fragment mnie „wy koń czył”!!!

2 thoughts on “MUR CHIŃSKI

  1. I have not checked in here for a while since I thought it was getting boring, but the last several posts are good quality so I guess I will add you back to my everyday bloglist. You deserve it my friend 🙂

Comments are closed.